Athelas - Królewskie Ziele

Dragosani

- O co Ci znowu chodzi? Głodny jestem. - syknął zaklinacz.

Telvani

A ja nie. Więc narzekaj do kogoś innego. Rozłożył bezradnie ręce.

Dragosani

Półsmok pogrzebał w kieszeni i wyciągnął spory mieszek złota.
- Masz. Zamów konie i prowiant na drogę... i nie spiesz się. - rzekł dając złoto kapłanowi.

Telvani

Im dalej od twojego szkodliwego smrodu tym lepiej. Wstał, biorąc kasę i podszedł do karczmarza, zakupił prowiant na 4 dni, i przekazał go nekromancie, po czym poszedł w stronę stajni... albo to co z niej zostało...

Dragosani

- W końcu chwila spokoju... - mruknął półsmok i rozejrzał się. Zauważył że jego niedoszłą towarzyszka rozmowy gdzieś zwiała. A że, jak każdy ze smocza krwią w żyłach, był uparty, wstał i podszedł do niej.
- Wybacz. To nie tak miało wyglądać. Ten kapłan już prześladuje mnie od pewnego czasu... - rzekł nieco zmęczonym tonem. - Chyba uparł się że mnie nawróci. Więc jeszcze raz przepraszam. - dodał.

Kathlin

Drowka spojrzała na niego i tylko wzruszyła ramionami - To go zabij... - powiedziała i zamoczywszy kryształek w kielichu napiła się łyka.

Dragosani

- Czasem aż mnie korci, żeby zmienić go w kupkę popiołu... Ale wolę nie. Ta menda jest bardziej uparta, niż głodny ogr. Po śmierci pewne by wrócił jako duch i ani na chwilę nie dał mi spokoju. - odparł. - Ale jak na razie mam chwilę spokoju.

Kathlin

- A więc to był ten kapłan? To dobrze, nie znam go - powiedziała drowka i napiłą się - Nie lubię kapłanów... choć troche im współczuję, tacy naiwni idioci... -

Dragosani

- I najgorzej jak się trafi na fanatyka... A ten drugi, nekromanta, nie lepszy. - rzekł Drago i usiadł na wolnym krześle.

AlterEgo

Ktoś coś mówił o nekromantach? - zapytał pojawiając się znikąd.

Dragosani

- Tak, ja mówiłem. Ale idź powkurzać kogoś innego. - odparł zaklinacz nawet nie patrząc na człowieka.

Telvani

Przeszedł przez całe miasto, aż dotarł do stajni.
-Macie jeszcze jakieś konie?
-Człowieku, nie mogę sprzedać ci tych koni. Straż mi wszystkie zarekwirowała, gdyż to są jedyne konie w mieście. Westchnął
Eldred wrócił do gospody.

No pięknie panowie. Nie ma już koni. Wszystkie pozabierała straż. Drago musi nas przetransportować.

Dragosani

- Zaraz, zaraz... mam wziąć na grzbiet dwóch przebrzydłych facetów? - spytał wyraźnie zdegustowany Drago. - Przedtem mówiłem, że mógłbym Cię przewieźć, ale żartowałem. Daj spokój... poza tym uwielbiam akrobacje w powietrzu, więc raczej byście zginęli śmiercią tragiczną.

Telvani

Taaa... jasne. Akrobacje. Zaśmiał się drwiąco. Ty nawet nie wiesz jak skrzydła ułożyć.

AlterEgo

Ja bym nie wlazł na tego zarozumiałego smoczka z problemami. Ja wolę przejechać się na nieumarłym rumaku...

Dragosani

- No to Eldred będzie zasuwał piechotką. Heheh... miłego spaceru. - zaśmiał się Drago.

Telvani

Westchnął. Taaa... niestety.

AlterEgo

Mogę dla Ciebie stworzyć jakiegoś rumaka, tylko czy zgodzisz się na nim jechać, klecho? - zadrwił nekromanta.

Telvani

Nie nazywaj mnie klechą nekrofilu. Wycedził gniewnie przez zęby Eldred.

AlterEgo

A co jeśli nie posłucham, klecho? - powiedział rozbawiony.