Athelas - Królewskie Ziele

AlterEgo

Miejsce gdzie strudzony podróżnik może odpocząć po swej wyprawie. Może napić się piwa, przenocować i dostać w ryja.

Dragosani

Osobnik w kolorowym stroju z szerokim kapeluszu na głowie wszedł do karczmy. Rozejrzał sie z uśmiechem po zebranych. Podszedł do baru i rzucił nań mieszek ze złotem.
- Wino dla wszystkich! - zebrani nagrodzili to wybuchem radości i rzucili sie do lady. Półsmok wziął swój kielich i usiadł obok baru wypatrując potencjalnego partnera do rozmowy.

Kathlin

Drowka przemknęła sie przez drzwi i podeszła do baru, karczmarz z początku jej nie zauważył - Czego tu szukasz? Nie obsługuję dzieci... - powiedział patrząc z góry na małą elfke - Dziecko? Jestem pewnie starsza od ciebie i mogę zwać cie gówniarzem - syknęła, karczmarz spojrzał na nią - Może... po was elfach wszystkiego można sie spodziewać... co podać? - zapytał - Wino - powiedziała i gdy tlkoje podał, odeszła od lady i usiadła przy stole, w najciemniejszym kącie, tak że widać było tylko jej błyszczące, szkarłatne oczy.. wyjęła kryształek i zamoczyła w kielichu... przybrał barwę wina, nadal pozostał przeźrozysty, więc napiła się łyka...

Dragosani

Półsmok zauważył drowkę zamawiającą wino i odchodzącą w ciemny kąt. Jako że lubił egzotyczna urodę u kobiet niemal natychmiast ruszył za nią. Stanął przed siedzącą drowką i ukłonił się ładnie zamiatając kapeluszem podłogę.
- Mogę się przysiąść, zacna pani?

Kathlin

Drowka zmróżyła oczy, patrząc podejżliwie - My się znamy? Czego chcesz? - warknęła, a jej dłoń mimowolnie powędrowała ku rękojeści kościanego sztyletu.

Dragosani

Zaklinacz jeszcze raz ukłonił się. Tym razem delikatnie.
- Nie znamy się, piękna damo. Pozwól że się przedstawię. Jestem Dragosani, zaklinacz i syn smoka Fareiusirosa, który notabene nie był najlepszym ojcem. A czego chcę? No cóż porozmawiać. Jeśli przeszkadza, to wybacz, ale nie mogłem sie powstrzymać. taka natura.

Telvani

Do karczmy wszedł kapłan. Był ubrany jak jakiś szlachcic który szedł na wojnę. Spojrzał twardo na ludzi w karczmie i wrzasnął Zawszeni poganie! Zamiast wydawać pieniędzy na alkohol i prostytutki, nawrócilibyście się na słuszną drogę. Podszedł wśród zdziwionych ludzi do jakiegoś stołu i zaczął się rozglądać. Gdy zainteresowanie nim znikło, spostrzegł kogoś kogo się najmniej spodziewał w tym miejscu najmniej. Dragosani... w jaskini hazardu i rozpusty, znajdzie się smok, który nad tym dominuje. Zaśmiał się drętwo

Dragosani

Półsmok usłyszał słowa kapłana i odwrócił się powoli.
- No nieee... znów ten fanatyk mnie dopadł... znów zacznie mnie nawracać. - szepnął do drowki i udał że nie zauważył kapłana.

Telvani

Chcesz to niewinne dziecię sprowadzić na ścieżkę zła, i rozpusty, żeby stało się tak samo brudne, i plugawe jak ty? Powiedział idąc w jego stronę Ale ludzie, którzy wykluwają się z jajek już tacy są...

Ostatnie zdanie jest mocne xD Ale Ci pojechał Tongue

Dragosani

- Nie wyklułem się z jajka... I nie jestem człowiekiem. - odparł Dragosani czując ze zaczyna chcieć zrobić z kapłana kupkę popiołu.

Telvani

Nie? Zaśmiał się A to dobre. To powiedz mi w jaki sposób dokonał tego, że tu jesteś? Oprócz Eldreda śmiali się też wieśniacy

Dragosani

Półsmok zaśmiał się pogardliwie.
- Taki wielki i potężny kapłan, a nie zna podstawowych smoczych zdolności. Słyszałeś o czymś takim jak polimorfia? Nie? To chodź za mną. - rzekł i wyszedł z karczmy na duży plac przed nią. Kapłan i kilkunastu wsioków wyszło za nim. Drago stanął na środku placu w skupieniu przymknął oczy i jego ciało zaczęło sie zmieniać. Szybko rosło, wyrastały mu skrzydła, szpony i rogi. Twarz przybrała smoczy kształt. Na skórze pojawiły się szkarłatne łuski. Po chwili na placu stał wielki czerwony smok. Ryknął w stronę wieśniaków na co ci uciekli.
- Widzisz kapłanie, magia jest potężniejsza niż sobie wyobrażasz. Nawet pradawny smok, znacznie większy ode mnie może w mgnieniu oka stać się humanoidem. - mimo tego że szeptał, jego głos brzmiał jak grom.

Telvani

(Alter, wybacz mi za to Grin

)

Prychnął pogardliwie na smoka Skoro twój ojciec bawił się magią, znaczy że nie miał jaj, aby cię spłodzić. Westchnął i poklepał smoka po łuskach Nie przyszedłem tu by cię wnerwiać, tylko po to, aby zabić pewnego nekromantę. Słyszałeś może o nim?

AlterEgo

Nagle, na niebie pojawiła się wielka biała czaszka. Zrobiło się jakoś dziwnie ciemno i zimno. Koło Eldreda pojawiły się dwa szkielety. Podeszły do niego wyciągając kościste ręce. W oddali było słychać krzyki mordowanych wieśniaków. Buchnęła zielona para z ktorej wyłonił się wysoki, lekko blady mężczyzna o długich, mleczno białych wlosach. Kościeje chwyciły kapłana wykręcając mu ręce. Kapłan padł na kolana przed mężczyzną. A więc to Ty... - jego głos był pomury ale spokojny. Myślałem, że Święte Oficjum przyśle kogoś starszego...

Dragosani

Półsmok widząc widząc szkielety i wyczuwając magię wzniósł się w powietrze. okrążył plac i zaczął pikować w stronę kapłana i nekromanty. Nagle zatrzymał się potężnie młócąc powietrze wielkimi skrzydłami. Podmuch przewrócił wszystkich którzy stali na jego drodze. Jaszczur wylądował i ryknął głośno na nekromante.

Telvani

Podniósł się, i podniósł ręce do góry. Święty Cuthbercie, osłaniaj mnie i zniszcz mych wrogów! Po czym wszyscy nieumarli rozpadli się (Dla niekumatych: rzuciłem odpędzenie nieumarłych)

AlterEgo

Nekromanta zdziwiony pojawieniem się smoka, wyczarował kościaną zbroję wokół siebie. Podniósł się szybko i krzyknął - Smok?! Słuchaj, do Ciebie nic nie mam. Chce tylko tego głupiego kleche - w jego głosie nie było cienia strachu, lecz czuł pewien respekt przed pradawnym.

Dragosani

- No dobra. - smok usiadł. - Tylko potem posprzątaj.

AlterEgo

Nie zabiję Cię teraz ponieważ musisz przekazać wiadomośc do swego Officjum... - ścisnął gardło kapłanowi i mówił dalej - Jeśli jeszcze raz wejdziesz mi w drogę... zginiesz klecho... - puścił kapłana. Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. A za z jego odcisków w ziemi wyrastały nowe szkielety które rozpierzchły się po całym mieście. Po paru minutach było słychać krzyki mordowanych ludzi, mężczyźni, kobiety i dzieci. Wszyscy. Nekromanata zniknął w zielonej chmurze którą wytworzył przed sobą.

Telvani

Cholera, co to za burdel? Powiedział nieco przyduszonym głosem. Chodź, Drago, pomóż mi, albo to miasto będzie zgubione!