Athelas - Królewskie Ziele

Kathlin

- Wiesz, Eldred chyba by nie był do tego zdolny, wydaje mi się że on raczej by to zrobił otwarcie - powiedziała drowka i westchnęła - Mi to się ten duży nie podoba, dziwny jakiś -

Dragosani

- Wole nawet nie myślec co zrobi ten paladyn kiedy zmienię postać. Pewnie jak każdy rycerz będzie chciał walczyć ze smokiem... Ale nie szkodzi. Lubię takich jak on. Smakują jak kurczak. - uśmiechnał się paskudnie do dwójki wojowników idących za nimi. - O to tutaj. - wskazał na jakies drzwi i otworzył je. Przepuścił przodem Nereidę i wszedł za nią. Pomieszczenie było niewielkim laboratorium. Wszedzie stały fiolki, kolby i inne alchemiczne śmieci. Pod ścianą było łóżko z łańcuchami, a na nim leżał kapłan.

Kathlin

- No za wygodnie to on tutaj nie ma - mruknęła drowka rozglądając się po pomieszczeniu, zmarszczyła nos - To miejsce wygląda jak sala tortur -

Dragosani

- Hehe... no troche. Ale ten stary, pokręcony alchemik naprawdę zna się na rzeczy. - półsmok podszedł do jednego ze stołów i wziął jakąś buteklę z bursztynowym płynem. Poowąchał zawartość i łyknął zdrowo z flaszki.
- I ma dobry gust do alkoholi...

Kathlin

- Wiesz... to miało taki kolor, że ja bym tego nie piła - powiedziała drowka i skrzywiła się wywalając język

Dragosani

- Co chcesz, toż to whiskey. Może nie najlepsze, ale dobre, Spróbuj. - podał butelkę elfce.

Kathlin

- Nie, dzięki - powiedziała drowka odsuwając od siebie butelkę - To miejsce odbiera ochotę na wszystko - powiedziała rozglądając się

Dragosani

- Nie to nie... - mruknał zaklinaćz i pociągnął jeszcze jeden łyk. Odstawił butelkę. [i]- To co? Juz się na niego napatrzeliście?[i]

Kathlin

Drowka podeszła do Eldreda - Jak tam się czujesz? Żyjesz jeszcze? Wyglądasz szczerze mówiąc fatalnie....- zapytała patrząc na kapłana, nie czekając na odpowiedź odeszła trochę - Nie podoba mi się to miejsce -

Marik

-Trudno lubi to miejsce skoro to laboratorium alchemiczne- Powiedział paladyn do drowki i dodal* -jak znam naszego alchemika to dal jakies mu lekarstwo i teraz powinno byc dobrze-

Telvani

Yyyy.... Westchnął żałośnie. Żyję... chociaż beznadziejnie się czuję...

Dragosani

- Yhm... szkoda. - mruknał zaklinacz lecz widząc spoojrznie drowki dodał. -Że czujesz się beznadziejnie. Idziemy do miasta zaraz, kupić ci coś? - tom półsmoka był podejrzanie miły.

Telvani

Aaa... Drago, zapomniałbym. Wspominałeś mi na GG, żebym Ci piwo dał. Mam je w swojej kieszeni, weź je sobie. Wymajaczył Eldred.

Dragosani

Drago zrobił minę mówiącą "co jest do cholery?". Po chwili ciszy ze strony całej grupy rzekł.
- Co ty bredzisz, klecho? Już całkiem przeżarło ci ta papkę pod twoją czaszką?Ten eliksir ma chyba jakieś działanie narkotyzujace... Cóż, może być zabawnie.

Marik

-To jest skutek uboczny tego eliksiru Powiedział paladyn do polsmoka

Telvani

Aaa... co to za śliczny motyl na twoim kapeluszu Drago? Zarechotał dziwnie, przećpanym głosem

Dragosani

Półsmok spojrzał na paladyna jak na kretyna.
- Wiesz, nie domyśliłem się. - burknał z sarkazmem. Palcami przeczesał swoje gęste włosy, na których nie było ani kapelusza, ani motyla. Potem zwrócił się do Eldreda.
- Ile widzisz palców? - spytał nie wyciagając żadnego.

Telvani

Aaaa... yyy.... u.... no... OSIEM! Krzyknął dumny z siebie. A może jednak sześć...

Dragosani

- No to mamy nacpanego kapłana... - mruknął do towarzyszy. - Przebił nawet Ciebie, Nereido.

Telvani

Jakiego androida? Spytał rozglądając się, po czym rąbnął potylicą o blat stoła i zaczął chrapać, majacząc Jak mogłeś zgubiźć Grzyba Prawdy?