Athelas - Królewskie Ziele

Telvani

Jest pojebaństwo, jest zabawa! Stwierdził z entuzjastycznym tonem, chowając claymore do pochwy.

Dragosani

Drow wstał i otarł twarz.
- Teraz przesadziłeś. - warknął i płynnym ruchem wydobył broń. Podbiegł do rycerza i zaatakował. Ten próbował parować swym claymorem, który ledwo co zdążył ponownie wydobyć, ale nie był w stanie nadążyć nad szybkim elfem. Ciężki miecz natychmiast został odepchnięty, tworząc olbrzymia lukę w obronie rycerza. Drow oczywiście to natychmiast wykorzystał. Kopnął mocno, zbyt mocno biorąc pod uwagę jego posturę, Gotfryda w pierś, posyłając go w najbliższe drzewo. Podchodząc do rycerza odtrącił noga jego miecz na bezpieczną odległość. Ciął mieczem w jego pierś, na wysokości serca. Zaklęta klinga bez problemów wycięła szczelinę w zbroi. Mroczny elf przyłożył czubek miecza do piersi rycerza, mierząc w serce. Lekko pchnął, tak by naciąć skórę, lecz nie zabić Gotfryda.
- Podaj jeden powód, dlaczego mam cie teraz nie zabić i nie zostawić na pastwę padlinożerców. - widać było że jest wściekły i w normalnych warunkach (tj. w Podmroku) już dawno by zabił za taką zniewagę.

Telvani

Ponieważ Cię kocham, skurwysynu... Mówiąc to chuchnął drowowi swym ohydnym oddechem prosto w nos. Drow nieprzyzwyczajony do takiej perfumy, zgiął się w pół i zaczął rzygać. Gotfryd podszedł bliżej, chwycił go za kark i podniósł do góry. Teraz patrz uważnie. Powiedział, obracając drowa w swą stronę. Drow spostrzegł że w dziurach zbroi zaczęło się pojawiać czerwone światło, co przywróciło dawny, nienaruszony stan zbroi. A teraz, koniec tej żenady... Dał drowowi kopa w kroka, wziął miecza i poszedł na konia, zostawiając go samego z bólem jąder. A z tym kocham Cię to był oczywiście żart.

Dragosani

Drow podniósł miecze, które wcześniej wypuścił i zaczął iść do swojego konia. Przechodząc obok rycerza Błyskawicznie zadał nimi dwa ciosy, kierując klingi w krocze Gotfryda. Zaklęte klingi oczywiście uporały się ze stalowymi gatkami i odpłaciły rycerzowi z nawiązką. Mroczny elf schował broń i wsiadł na konia krzywiąc się przy tym.
- Do gór dotrzemy jutro. - rzekł sucho. - Tam zastanowimy się którą drogę wybrać. - dodał i ruszył.

Telvani

Hahaha! Frajer. Powiedział ciszej do Kreegana. Ten łoś z kompleksem wyższości chyba naprawdę wierzy że ja odczuwam jakikolwiek ból... Zaśmiał się raz jeszcze, a zbroja znowu się odnowiła.

AlterEgo

No wiesz? Mnie na sam widok już boli. Mruknął spoglądając na swoje krocze.

Telvani

Niestety bywa i tak... Pokiwał głowa ze zrozumieniem. Mam dziwne wrażenie że ma ten drowik jakiś kompleks wyższości...

AlterEgo

Albo długości... Mruknął i obydwaj zaczęli rubasznie się śmiać.

Kathlin

Elfka, patrzyła na tą scene z wyrazem obrzydzenia na twarzy - Rany... kolejni superbohaterzy - burknęła pod nosem i przyspieszyła, aby nie jechać zbyt blisko nich, zamyślona wsłuchiwała się w śpiew ptaków...

darth_kranek

Pół-elf obserwując całe zajście sam chciał się włączyć do walki byle tylko się wyładować, ale w ostatnim momęcie się powstrzymał. Był tak rozdrażniony, że nawet kopanie i cięcia po jajach oraz żarty na temat przyrodzenia po prostu do niego nie docierały, jakby omijały go szerokim łukiem. Kiedy drużyna ruszyła w dalszą drogę strał się trzymać na uboczu zdala od innych.

Dragosani

Drow rzucił okiem na cała drużynę. Każdy jechał oddzielnie. Widząc to jedynie westchnął. Nawet jego rodacy są bardziej solidarni. W końcu zatrzymał konia i zawrócił go, by stać przodem do drużyny. Szczęśliwie się złożyło, że stanął na rozdrożu.
- No dobra, zaczynam dostrzegać rozłam. Więc daje wam wybór. Idziecie ze mną, bądź nie. - po tych słowach ruszył prawą odnogą. W lewą skierowany był drogowskaz z napisem "Luskan".

darth_kranek

Lanz miał już skręcić w lewo ale przypomniał sobie o nagrodzie "...część łupów...".
W głowie w kółko powtarzał zdanie: - Myśl o pieniądzach...myśl o pieniądzach.... Nie zastanawiając się dłużej ruszył za drowem.

Telvani

No to jak Kreegan? Jedziemy za czarnym karłem, czy będziemy się bawić na własną rękę? Zapytał łowcy, zatrzymując się niedaleko niego.

AlterEgo

Wolisz jechanie za tym "czarnym karłem" i wspólną destrukcję tego świata czy wolisz jechać do jakiejś wioski i spalić ją i baby wychędożyć? Spytał z błyskiem w oku.

Kathlin

- Widać tylko do tego się nadajesz - burknęła pod nosem Avarice patrząc w kierunku Kreegana, ale dość cicho - No ja już mówiłam, że idę. A jak już coś postanowię, to nie zamierzam tak łatwo rezygnować - powiedziała i uśmiechnęła się okrutnie i skierowała się do drowa i pół-elfa - Bez rycerza mogło by być niewątpliwie spokojniej, co nie znaczy nudniej - szepnęła do nich.

Dragosani

- Dokładnie. I z pewnością to głupio zabrzmi, ale również moje krocze poczuje się lepiej. - odparł drow. Z grupą wjechali właśnie za zakręt znikając z ludzom z oczu.

Telvani

A takiego! Pokazał w ich stronę środkowy palec. A więc Kreeganie... chodźmy, pochędożyć domy i popalić baby. Rzekł z uśmiechem. Czy tam na odwrót... no zawsze możemy się dołączyć do bandy czarnego karła...

AlterEgo

Może kiedyś... Mruknąłem patrząc na znikających ludzi. Nadal twierdzę, że nie uda im się przekabacić orków. Ale to już ich sprawa. Jedźmy się zabawić Krzyknąłem i pognałem konia przed siebie.

Telvani

Rycerz pędził za Kreeganem, z jedną ręka w górze pokazując diaboła i śpiewając na całą mordę. NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ!!! Czuł się szczęśliwy, że ten wstrętny czarny karzeł i jego banda przestały zadręczać biednego Gotfryda.

Dragosani

- A tak na marginesie - zaczął drow. - co to znaczy "chędożyć"? - spytał zaintrygowany. - Moja nauka języka powierzchni, nie obejmowała takich prymitywnych dialektów.